Dziennik wpis 10

NOTATKA 13: 
1860 grudzień:
   Mówiłem do niej. Niestety nie było z nią kontaktu. Widać miała problemy z oddychaniem. Ciężko łapała powietrze, jak karp czy inna ryba. Jęczała coś pod nosem cicho, próbowała otworzyć oczy, bezskutecznie. Powiodłem oczami po pokoju. Nędza i bieda. okna nie szczelne, ściany surowe i regał z książkami. Po chwili zbladłem. Tyfus! Ogarnęło mnie przerażenie. nic nie mogło jej tu pomóc. Nie wiedziałem co robić. Na drżących nogach poszedłem do kuchni i zakrzyknąłem aby mi natychmiast sołtysa wezwali.
Sołtys przybiegł. Objaśniłem mu że potrzebuje dać szybko list do aptekarza z Obrzydłówka. Sołtys nie był przekonany czy ktokolwiek będzie chciał. Zaoferowałem nagrodę dla chętnego. Powiedział że poszuka, i znalazł. Napisałem list w którym proszę aptekarza o aby natychmiast wysłać konie po lekarza powiatowego, i aby udostępnić mu chininy. 
Młodzieniec pognał co tchu do powozu i ruszył. Babka zaczęła chlipać śmiesznie, potem coś tam się pomodliła. i łaziła w kółko po pokoju chorej. Czekam teraz na tego posłańca. Oby się pospieszył.


źródło - Google grafika

Komentarze