Dziennik wpis 8

NOTATKA 11: 
1860 grudzień:
   Wróciłem do domu w kiepskim humorze. Jest zima, wszędzie szaro i ponuro a mróz trzaska jak nigdy wcześniej. Byłem u naszego proboszcza. Akurat miał urodziny to zagraliśmy chwilę w winta. Oczywiście jak zawsze kantował ale nie wypadało mu to wytykać. W końcu urodziny ma. Rozmyślałem nad istotą życia. Przypomniałem sobie siebie z przed sześciu laty. Co Obrzydłówek ze mną zrobił. Kiedyś miałem marzenie, jakiś cel. A teraz? Teraz nawet żyć nie raz mi się odechciewa. Wybrałem sobie wygodne życie, zamiast misji, którą sobie wybrałem
Dumania me przerwało pukanie do drzwi. Był to dość wysoki, dobrze zbudowany chłop. Objaśnił mi iż jedyna nauczycielka w ich wiosce jest chora. Z podekscytowaniem założyłem byty, kożuch i szal. Wskoczyłem do wasągu. Konie ruszyły ile sił w nogach. Jedziemy tak już z godzinę, może dwie. Mam nadzieję że nie będzie podróż trwać długo.


źródło - Google grafika

Komentarze